5 sierpnia 2017

Obiaaaaad!!!

Jak wszystko w życiu, jedzenie posiada swoje drugie – metafizyczne dno. Gdy podajemy posiłek, tym, na których nam zależy - wyrażamy także swoją troskę o nich.
I nieprawdą jest, że żołądek i serce to organy silnie skorelowane tylko w organizmie mężczyzny. 
Smak, zapach, wygląd, sposób podania. Wszystko ma znaczenie.


Gdy przed nos głodnego płci obojętnej wjeżdża dymiący talerz podany serdecznie i z troską – rodzi się wdzięczność. Wówczas nawet na kelnerów patrzy się przyjaźniej – choć to nie oni odpowiadają za jakość tego, co jemy.
Wyobrażam sobie, co mogli czuć ludzie epoki kamienia, gdy po raz pierwszy udało im się zgrillować przyprawione mięso – musiał to być przełom w ich życiu społecznym i kulturowym. Wprawdzie każda ich impreza odbywała się w kuchni (a jak wiadomo – w kuchni zawsze są najlepsze imprezy), ale po tym wydarzeniu nabrało to dalece głębszego znaczenia. Kuchnia wreszcie stała się kuchnią :)
Gdy siadam przy zastawionym stole, przychodzi mi do głowy, że taki obiad, to najbardziej wyrazisty obraz przekonania, że świat - ten ożywiony i nieożywiony, ludzie, kultura i natura - WSZYSTKO jest ciągiem naczyń połączonych. 
Nie ma upieczonego udka z kurczaka, bez stworzenia, które straciło życie, by zaspokoić mój głód. Nie ma soli bez procesów chemicznych, dzięki którym powstała. 
Ani ognia, bez łącza gazowego. 
Ani obrusa bez małych rączek z Bangladeszu tkających go na potrzeby świata Zachodu. 
Nie ma ziemniaków bez rolnika i jego świadomości, czym i kiedy swoje uprawy posypie…

Wdzięczność za posiłek – to wdzięczność do świata i jego mieszkańców za dar, bez którego nie moglibyśmy żyć.
Przez ręce i serce osoby, która przygotowała posiłek, płynie nieskończony strumień wysiłku i procesów naturalnych, energii świata, która "zaistniała" jedzenie na stole. Wszystkiego, co w świecie dobre i piękne i tego, co bolesne i niesprawiedliwe. 
Pomyśl o tym, przy pierwszym kęsie. 
Smacznego.